piątek , 6 grudzień 2024
Home » Aktualności » Złodzieje nie mają żadnych skrupułów. Długo typują swoją ofiarę a potem atakują.

Złodzieje nie mają żadnych skrupułów. Długo typują swoją ofiarę a potem atakują.

Informujemy a jednocześnie ostrzegamy, że złodzieje i cwaniacy nie znają granic przyzwoitości i co rusz zaskakują nas zmianą repertuaru swoich nikczemnych czynów. Ten materiał warto przeczytać, pójść po rozum do głowy ale nade wszystko wyciągnąć należyte wnioski. Oto zwierzenia ofiary z Rybnika.*** poniżej przedstawiamy oryginalny tekst ostrzeżenia, tak jak zdarzenie pamięta jego ofiara:

– W Rybnickim Kauflandzie przy ul. Zebrzydowickiej 1  – 29.11.2019 r. została skradziona mi karta płatnicza ( i w ciągu 2 minut (!) całkowicie wyczyszczono mi konto) a jako, że wg Policji jest to szajka działająca na terenie CAŁEGO ŚLĄSKA postanowiłam opisać tą sytuację aby być może innych uchronić przed tymi typami.

Robiąc zakupy nie zauważyłam nic dziwnego…dużo ludzi, jak to w piątek…podeszłam do kasy, zapłaciłam kartą z użyciem pin-u. Podczas wbijanie pin-u stałam bezpośrednio przed klawiaturą (zawsze myślałam, że wtedy nikt nie widzi co wpisuje, no ale teraz już wiem, że tak nie jest…). Jak się domyślacie ktoś mnie obserwował, czego ja absolutnie nie zauważyłam (nikogo obok mnie nie było i do dziś nie wiem jak do tego doszło). Odeszłam od kasy aby dopakować resztę zakupów i wtedy podszedł do mnie mężczyzna (zaraz było widać, że to obcokrajowiec… o śniadych rysach twarzy, mówiący bez ładu i składu łamanym angielskim i niemieckim). Poprosił mnie o ROZMIENIENIE PIENIĘDZY (a przynajmniej tak myślałam). Chciał 2zł. rozmienić na 2x1zł. I choć nigdy tego nie robię (dlatego tym bardziej Was przestrzegam!) jakoś mi się go zrobiło żal. Pomyślałam sobie, że żyjemy w tak nietolerancyjnym kraju, że pewnie nikt mu nie będzie chciał pomóc, tym bardziej, że nie mówił po polsku, no więc ja dobra dusza mu pomogę… no i mam za swoje.

Mężczyzna TRZYMAŁ W RĘCE jakiś płaski kartonik czy coś temu podobnego, owinięte w worek/ małą reklamówkę wielkości mniej więcej zeszytu A5 (teraz wiem, że ten prostokąt zasłaniał jego palce, którymi ukradł mi kartę). W drugiej miał te swoje nieszczęsne 2zł. Gdy wyciągnęłam portfel i wyjęłam z niego dwie złotówki on zaczął mówić (podkreślam bez ładu, jakby zestaw przypadkowych słów) po angielsku i gestykulując, że nie o to mu chodzi…że inną monetę potrzebuje i że mi pokaże. No więc to już było za daleko i go odsunęłam, mówiąc, że nie wiem czego on chce oraz, że nie mogę mu pomóc. Wtedy dołączył się do nas jego kolega podchodząc od tylu do mnie i zaczął tłumaczyć, że temu pierwszemu chodzi o telefon (znowu nijak to się miało do mojej rozmowy z tym pierwszym ale teraz już wiem, że dokładnie o to chodziło aby mnie całkowicie wybić i odwrócić uwagę). Podkreślam, że portfel trzymałam w dwóch rękach. Odgoniłam ich, portfel schowałam. Mężczyźni odeszli na bok. Jeden zniknął a drugi (ten, który chciał rozmienić pieniądze) dał znać ręką do kogoś na terenie sklepu (czyli najpewniej tam była 3 osoba). W tym czasie o zgrozo podszedł do niego starszy Pan, który sam się zaoferował, że mu rozmieni pieniądze (o zgrozo! I właśnie on mnie natchnął do napisania tego postu, bo to mogła być cała jego emerytura na leki czy oszczędności życia) ale ten mężczyzna tylko pokiwał, że nie trzeba…Ja w tym czasie dopakowałam zakupy i wyszłam. Po 10 minutach zadzwonił do mnie mąż z pytaniem czy wybierałam pieniądze z bankomatu. Oczywiście to nie ja, tylko ten złodziej. Zaraz wróciłam do sklepu aby zgłosić kradzież, zadzwoniłam na policję. Złodziei oczywiście już nie było. Na podstawie monitoringu i danych banku wiem, że o 13.21 mnie okradziono a o 13.24 z mojego konta wyciągnięto wszystkie pieniądze. W bankomacie na terenie sklepu, który stał jakieś 4m od miejsca, w którym mnie okradziono. Ja nawet nie poczułam, że ten facet dotknął mój portfel (nie mówiąc o wyjęciu karty). Pieniądze wybrano podając prawidłowy Pin już za pierwszym razem z karty, którą płaciłam w kasie sklepu (co potwierdza, że byłam obserwowana przy kasie). Z portfela nie zniknęło nic prócz tego. Oni dobrze wiedzieli co ukraść. Złodzieje poruszali się w obszarach nie objętych monitoringiem sklepu (nie wiem skąd to wiedzieli, no ale wskazuje to na ich doświadczenie) . A w związku z faktem, że podali od razu prawidłowy pin, bank oczywiście rozkłada ręce. Przyznam, że chyba musiałabym się kurtką nakryć na głowę aby bardziej zabezpieczyć widoczność wbijanego kodu, no ale to banku nie interesuje….jeśli złodziej poznają Twój pin, to Twój problem…

Sprawa oczywiście jest zgłoszona. Będzie wszczęte śledztwo jako, że jest to przestępstwo. Ja jednak pisze ten przydługi post aby być może ochronić Was lub Waszych bliskich. Miejcie oczy otwarte. Idą święta, czas roztargnienia…to czas urodzaju dla tych…🤬 drani! UDOSTĘPNIAJCIE TEN POST ku przestrodze, rozmawiajcie z rodziną i znajomymi. Być może dzięki temu ktoś uchroni się przed utratą wszystkich pieniędzy.

Uważajcie też na torebki kładzione na koszyk zakupowy. To już na policji dowiedziałam się, że również śniadej urody kobieta po prostu zabiera taką torebkę i odchodzi jakby że swoją gdy Wy na tą przysłowiową sekundę odwracanie wzrok. Tam macie wszystko, pieniądze, karty, dokumenty, kluczyki z auta i co gorsza WASZ ADRES!

Uważajcie na siebie.

Redakcja