Jakiś czas temu okazało się, że po raz pierwszy w dziejach, kobiety żyją dłużej od mężczyzn we wszystkich krajach świata. Zaraz po blondynkach, policjantach i politykach, największą popularnością cieszą się w naszym kraju kawały o babie, co to przyszła do lekarza. W krzyżu ją łamie, głowa jej pęka. I tak można opowiadać bez końca. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że to nie panie, ale panowie powinni stać się stałymi bywalcami poradni medycznych. Bo Polki, choć narzekają, żyją średnio o ponad osiem lat dłużej od Polaków. Dlaczego?
Są bardziej wsłuchane w swój organizm, są pod stałą kontrolą ginekologa. Tymczasem mężczyźnie do 30 roku życia wydaje się, że jest niezniszczalny. Jest twardzielem lub ignorantem, dopóki nie dostanie zawału serca. A co się tyczy kawałów, to jeśli kobiety nie popadają w hipochondrię, chodzenie do lekarza wychodzi im tylko na dobre.
Kayah w jednej ze swoich kultowych piosenek śpiewa: „Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień, pewnie byłabym supermanem, tyle o kobietach wiem. Jestem jedną z nich”. Kobieta w roli supermanki? Nie ma w tym nic dziwnego. Bo to panie dłużej cieszą się dobrym zdrowiem, rzadziej zapadają na poważne choroby, częściej unikają nie tylko błahej grypy, ale i poważnego nowotworu. Dowód? Wystarczy trochę statystyki. Kobiety stanowią ponad połowę ludności Polski. Na 100 mężczyzn przypada 106 kobiet. Jednak nadwyżka liczebna pań występuje dopiero w grupie wiekowej 40-44 lata. Od tego wieku zwiększa się też gwałtownie. Wśród osób, które skończyły 65 lat, na 100 mężczyzn przypada już ponad 160 kobiet.
To długość życia. Niewiele lepiej jest z jego jakością. Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że obecnie Polacy żyją w zdrowiu przeciętnie 64,3 lata. Z czego u panów problemy zaczynają się koło 62 roku życia, a u pań znacznie później. Płeć piękna prawdziwe powody do narzekań zaczyna mieć dopiero po skończeniu dokładnie 66 lat i sześciu miesięcy.
Owszem, różnice w długości życia można tłumaczyć na wiele sposobów. A to, że ciągle ponad dwa razy więcej jest palaczy niż palaczek. A to, że mężczyźni zdecydowanie chętniej i częściej zaglądają do kieliszka, lubią jeść dużo i tłusto, rzadko przechodzą na diety, nie w głowie im fitness i dbanie o linię. Kobiety częściej przebywają w swoim gronie, uczą się od siebie, dzielą zmartwieniami i radami. Mężczyźni natomiast od małego wychowywani są tak, że ze wszystkim mają sobie radzić sami, a jakakolwiek forma wyżalenia się uważana jest z góry za „niemęską”. I ten właśnie brak możliwości wygadania się powoduje, że mężczyźni często tłumią w sobie złe emocje, a stres zżera ich od środka.
Do tego można by jeszcze dorzucić stresujący tryb życia i ciężką pracę. Zaraz jednak podniosłyby się głosy, że to czysta teoria i w dobie powszechnego równouprawnienia panie pracują równie intensywnie zawodowo, a często nawet ciężej od swoich ojców, mężów i synów. Co gorsza, przejmują też sporo szkodliwych nawyków, uważanych dotąd za typowo męskie. Tymczasem rok 2006 przejdzie do historii ze szczególnego powodu. Oto okazało się, że po raz pierwszy w dziejach kobiety żyją dłużej od mężczyzn we wszystkich krajach świata, nawet w najuboższych. W czym więc tkwi tajemnica kobiecej długowieczności i co sprawia, że słaba płeć w zdrowiu dożywa sędziwej starości? Chwila, moment! Jaka słaba płeć? No, chyba że ktoś miał na myśli mężczyzn!…
Polska należy do państw, w których silnie zaznacza się zjawisko tzw. nadumieralności mężczyzn, czyli znacznie wyższego natężenia zgonów wśród mężczyzn niż kobiet. Mężczyźni umierają częściej niż kobiety we wszystkich grupach wiekowych, przy czym nadwyżka ta waha się od kilkunastu procent wśród dzieci w wieku 1-4 lata do ok. 300% wśród osób w wieku 20-24 lata. Wszystkie główne przyczyny zgonów są większym zagrożeniem dla mężczyzn niż dla kobiet, a największa różnica występuje w przypadku zgonów z powodu urazów i zatruć. Stanowią one ponad trzy i półkrotnie większe zagrożenie życia mężczyzn.
Różnica w natężeniu umieralności mężczyzn i kobiet wpływa na znacznie krótszą przeciętną długość życia mężczyzn, ustępującą analogicznej przeciętnej dla kobiet. I to mimo ciągle poprawiających się warunków życia. Sytuacja jest szczególnie dramatyczna w dwóch grupach wiekowych panów: 35-44 i 45-54 lata. Tutaj współczynnik umieralności zwiększył się w porównaniu na przykład z 1970 r., a wśród 55-64-latków dopiero w 2001 r. osiągnął poziom niższy niż 30 lat wcześniej. Mówiąc fachowym językiem statystyki, nadwyżka umieralności Polaków wzrosła od ok. 40% na początku lat 60. do ponad 80% na początku lat 90. I po 2001 r. utrzymuje się na poziomie 79%.
Dla porównania w krajach UE przeciętna nadwyżka umieralności mężczyzn w stosunku do kobiet jest mniejsza i waha się w granicach 65%. Wszędzie na świecie mężczyźni żyją krócej niż kobiety. Ale dlaczego w Polsce jest to niemal dziewięć lat różnicy? Polska jest ciągle krajem przemian. Brakuje nam stabilizacji emocjonalnej i zawodowej. A nonsensów dnia codziennego jest u nas zdecydowanie więcej niż na Zachodzie.
Na co najczęściej umierają Polacy, a z czym skuteczniej walczą Polki? Weźmy choroby układu krążenia. Wprawdzie częściej ich ofiarą padają panie (458 przypadków na 100 tys. ludności, mężczyźni – 441), jednak wynika to głównie z faktu, że kobiety żyją dłużej. I po wyeliminowaniu czynnika wieku okaże się, że choroby układu krążenia dotyczą głównie mężczyzn. Panom brakuje też tej ochrony, jaką biologia dała kobiecie. Chodzi o hormony, konkretnie estrogeny, które zabezpieczają w dużej mierze płeć piękną przed miażdżycą. W tym czasie mężczyźni płacą często wysokie rachunki za niezdrowy styl życia. I nawet gdy któryś pan z czasem się opamięta, rzuci palenie, pożegna z mocnymi trunkami, grzechy młodości będą dawały o sobie znać.
Kolejny na liście zabójców jest nowotwór złośliwy. I znowu okazuje się, że za cel obrał sobie głównie mężczyzn. Chodzi przede wszystkim o raka oskrzeli i płuc. Dalej są choroby układu trawiennego z najpopularniejszą przyczyną zgonu – wszelkiego rodzaju powikłaniami schorzeń wątroby. Panowie też tu dominują, co w pewnym stopniu dałoby się wytłumaczyć stylem życia, czyli papierosami i alkoholem. A co z męską skłonnością do ryzyka, zamiłowaniem do szybkich maszyn mknących po polskich drogach z zawrotną prędkością? Jeszcze na początku lat 90. liczba zgonów z powodu urazów była w Polsce wyższa od średniej dla krajów europejskich aż o 62% w przypadku mężczyzn i prawie 20% w przypadku kobiet. I gdy jeszcze dodać, że owe przyczyny zewnętrzne są zazwyczaj następstwem wypadków drogowych, wszystko nagle staje się jasne!
To jednak nie koniec tej smutnej dla panów wyliczanki. Okazuje się, że genetyka też wyraźnie dyskryminuje płeć brzydką. W czym tkwi tajemnica kobiecej długowieczności? To oczywiście wpływ takich czynników jak inna niż u mężczyzn dieta, styl życia, hormony, reakcje na stres. Ale, jak pokazały badania prowadzone w naszym zakładzie, genetyka też ma na ten temat sporo do powiedzenia.
Żyją bo rodzą?
Z danych WHO wynika, iż kobiety osiągają przeciętną długość życia ponad 80 lat w 34 krajach, jednak mężczyźni – w ani jednym. Przez długie lata naukowcy, dziennikarze i publicyści toczyli dyskusję na temat powodów żeńskiej długowieczności. Z pewnością fenomen ten ma wiele przyczyn. Według niektórych ewolucjonistów, dobór naturalny przystosował organizm kobiety do urodzenia pięciorga-sześciorga dzieci. Współczesne panie zazwyczaj wydają na świat mniej potomstwa lub w ogóle z niego rezygnują (30% Niemek nie ma dzieci i jest to sytuacja w dziejach rodzaju ludzkiego bezprecedensowa). W związku z tym organizm nie zużywa wszystkich sił i „zasobów” przeznaczonych na wielokrotne macierzyństwo. Są one niejako „inwestowane” w dłuższe życie.
Ponadto ewolucja ukształtowała kobiety tak, aby mogły nie tylko urodzić dzieci, ale także żyły wystarczająco długo, by je wychować. Co więcej, kobiety otrzymały ewolucyjny bonus na dbanie nie tylko o własne dzieci, lecz także opiekowanie się małymi wnukami. Amerykańscy naukowcy z Harvardu, którzy przebadali wiele osób w wieku powyżej 100 lat, doszli do wniosku, że kobietom w osiągnięciu długowieczności pomaga menopauza, która nie występuje u większości zwierząt. Menopauza chroni kobiety przed ryzykiem późnej ciąży, która może być dla nich niebezpieczna (powikłania okołoporodowe są bardzo groźne u gatunku ludzkiego, dziecko ma tak dużą główkę, że z trudem przechodzi przez drogi rodne). Menopauza stała się biologicznym mechanizmem ratującym życie. Dlatego panie żyją wystarczająco długo, aby zajmować się dziećmi, a nawet wnukami. Babcie są też w znacznie lepszej formie od szybko starzejących się dziadków…
Grupa brytyjskich badaczy z John Moores University w Liverpoolu zwróciła uwagę na zastanawiający fakt. Podczas gdy 70-letni mężczyźni mają serca 70-latków, w piersiach ich rówieśnic wciąż biją serca 20-letnich dziewczyn. Prof. David Goldspink i jego koledzy przebadali w ciągu 24 miesięcy 250 ochotników w wieku od 18 do 80 lat. Wszystkie te osoby były zdrowe, ale nie uprawiały sportów, nie były aktywne fizycznie. Okazało się, że siła męskiego serca zmniejsza się nawet o jedną czwartą między 18 a 70 rokiem życia, jednakże moc serca kobiecego pozostaje w tym czasie taka sama. Naukowcy ze zdumieniem stwierdzili, że do 70 roku życia mężczyźni tracą jedną trzecią komórek kurczliwych w ścianach mięśnia sercowego, jednakże u kobiet ten zanik nie występuje. Trudno wytłumaczyć przyczyny tego zjawiska. Estrogen, czyli „damski” hormon, chroni serce kobiety. Po menopauzie jego poziom w organizmie gwałtownie spada, a jednak serce kobiety nie doznaje przez to uszczerbku. Panowie mogą poprawić kondycję swego serca, jeśli uprawiają sport. Serce 70-letniego atlety jest równie sprawne jak 20-latki, która nie jest aktywna fizycznie. Tylko że niewielu mężczyzn decyduje się na tak aktywne życie (…).
Materiał prasowy.
Redakcja