Bardzo często w literaturze, materiałach prasowych tudzież rozmowach spotykamy się ze stwierdzenie jakim to przyjacielem człowieka jest zwierzę – zwłaszcza to domowe. Pokazujemy i udowadniamy, że nasze domowe pupilki – kotki, psy, tudzież inne zwierzęta darzą nas głęboką miłością i potrafią być dozgonnie wierne i ufne. Któż z nas takich uczuć nie doświadczył w swoim domu w relacji ze swoim zwierzakiem? Prawie zawsze ta relacja działa patrząc od strony zwierzęcia do człowieka. Gorzej natomiast bywa z relacją zwrotną na linii człowiek-zwierzę. Oczywiście jesteśmy głęboko przekonani o tym, że relacja zdecydowanej większości właścicieli ( opiekunów ) kotka, psa, itd. otrzymane uczucie odwzajemnia poprzez dobrą opiekę i właściwą relację z nim. Co rusz zdarza się jednak, że jest inaczej. Zawodzi jednak nie zwierzę, tylko człowiek który kieruję w stronę zwierzęcia zachowanie nierzadko bestialskie a już bezmyślne na pewno. Niestety takich przypadków stwierdza się coraz więcej.
Z przykrością informujemy, że takie sytuacje zdarzają się również blisko nas, czasami bardzo blisko. W tym miejscu od razu na usta ciśnie się pytanie, czy wobec tego typu negatywnych praktyk możemy milczeć i nie reagować na nie? Odpowiedź musi paść NIE. Stanowcze – NIE.
Jako przykład niech posłuży zdarzenie które miało miejsce w Rudach w dniu 29 kwietnia br. w rejonie ul. Borowa, Cegielska.
Bohaterem naszego wydarzenia jest milusiński i ukochany kotek o imieniu Fryc. Kotek który przez swoich opiekunów jest dobrze traktowany, pieszczony i kochany. Nie wspominamy w tym miejscu o opiece nad kotkiem, bowiem było by to nietaktem w stosunku do wspomnianych opiekunów. Na co dzień kotek mieszka w domu i traktowany jest jako współlokator. Ten dom jednak nie jest dla niego więzieniem i niewolą, dlatego Fryc swobodnie może sobie wyjść na dwór by pospacerować i pobyć na świeżym powietrzu a kiedy tylko zechce powraca do również swojego domu.
Wspomnianego feralnego dnia ów spacer nie zakończył się dla kotka szczęśliwie. Ba, zakończył się tragicznie i niewiele brakowało, by ten spacer był ostatnim spacerem kotka w jego życiu.
Jak się okazało już po zdarzeniu, na dworze tym razem na kotka czyhało wielkie niebezpieczeństwo. Naszym słowem barbarzyństwo i bestialstwo razem wzięte – niestety ze strony człowieka ( bo jakże by inaczej ). W tym miejscu zdecydowanie podkreślamy, że na potrzeby niniejszego materiału używamy pojęcia ,,człowiek”, nie mamy natomiast żadnej wątpliwości, że osobnik o którym piszemy na takowe miano nie zasługuje. Ba, trzeba by się mocno zastanowić, czy zasługuje na słowo ,,zwierzak w ludzkiej skórze”?
Wracamy jednak do wspomnianego spacerku kota na dwór po bliskim sąsiedztwie swojego domu. Mianowicie, w trakcie spaceru Fryc został zaatakowany przez człowieka z bronią w ręku – dokładnie rzecz ujmując – z wiatrówką. Ów anonimowy strzelec urządził sobie polowanie a ofiarą tego haniebnego czyny padł kotek Fryc. Kotek został podstrzelony, ale jeszcze na własnych nogach zdołał powrócić do domu – bo gdzie indziej mógłby szukać ratunku i bezpieczeństwa.
Niestety z minuty na minutę stan kotka pogarszał się aż do krytycznego momentu którym było zagrożenie jego życia.
Nie wiedząc jednak co się dzieje właściciele kotka zareagowali natychmiast udając się do kliniki weterynaryjnej w Gliwicach szukając pomocy dla ich zdaniem ,,chorego” kotka.
Natychmiast podjęto działania lekarskie. Kotka ratowali 4 lekarze. Potrzebne było przeprowadzenie operacji ratującej życie kotka. W trakcie jej trwania okazało się, że kotek został podstrzelony ( jak to zapisano w dokumentacji leczenia kotka ) z broni śrutowej. Najprawdopodobniej była to wiatrówka???
W opisie wykonanych czynności lekarskich czytamy – że doszło m.i. do uszkodzenia śrutem woreczka żółciowego, żółć rozlała się do jamy brzusznej co bezpośrednio mogło doprowadzić do zapalenia otrzewnej a w efekcie do śmierci kotka. Na całe szczęście układ pokarmowy kotka nie został uszkodzony.
W trakcie operacji stwierdzono dodatkowo, że kotek ma wieloodłamowe złamanie kości podudzia jednej z nóg. Ta kolejna kontuzja wymogła na lekarzach założenia w układzie kostnym kotka metalowych gwoździ oraz usztywnienia gipsowego.
Wielogodzinna walka o życie kotka, a potem wielodniowe leczenie kotka dały jednak pozytywny skutek. Kotek został uratowany i miejmy nadzieję, że już niedługo dojdzie do siebie.
Ocenę tego wydarzenia i jego skutków pozostawiamy każdemu czytelnikowi do jego własnej oceny. My mamy swoje określenie na ,,anonimowego” w tym rejonie Rud ,,strzelca wyborowego”. Z szacunku do naszych czytelników powstrzymamy się od epitetów które jesteśmy gotowi skierować w stronę tego barbarzyńcy. Jeśli ów osobnik czyta nasz materiał, to niech ma wrażenie, że wszystkie głośno wykrzykujemy i kierujemy w jego stronę. Nie może być bowiem w takich sprawach pobłażania.
Nie może bowiem być dla sprawcy tego czyny żadnego usprawiedliwienia i tłumaczenia. Powtarzamy – żadnego! Nawet gdyby zraniony kotek wcześniej ,,co nieco” napsocił w jego ogródku czy też obejściu.
W związku z tym zwracamy się do naszych czytelników a za ich pośrednictwem do wszystkich naszych mieszkańców, by na tego typu zachowania ludzkich barbarzyńców być bardzo wyczulonym. Miejmy oczy i uszy mocno otwarte i natychmiast po powzięciu informacji związanej z czynieniem zła w stosunku do zwierząt informujmy o tym policję.
Dotyczy to również opisanego wyżej przypadku. Oczekujemy na wszelkie informacje w tej sprawie.
Jak zapowiedzieli właściciele zranionego kotka, mając na uwadze to, że mający miejsce czyn jest przestępstwem dokonają zgłoszenia sprawy do policji.